„Samoloty 2” to kinowy przebój tegorocznych wakacji. Bez niego trudno sobie wyobrazić lata 2014.
Film porusza, nie tylko ze względu na swoją dynamikę. Dusty, w pierwszej części odnoszący sukcesy jako wyścigowy samolot wyczynowy, teraz kwalifikuje się do kategorii: niepełnosprawny. Przekładnia, która z początku wygląda na mały defekt, okazuje się być nie do naprawienia. Koniec z karierą, a każde naciśnięcie gazu „do dechy” może skutkować katastrofą.
Jak Dusty zmaga się ze swoim problemem? Początkowo stara się go bagatelizować, gdy jednak niechcący prowokuje pożar, po rozeznaniu się w sytuacji starego wozu strażackiego postanawia mu pomóc. Tak zaczyna się jego nowa ścieżka zawodowa; samolocik wyrusza na kurs, by zdobyć uprawnienia strażaka.
W filmie pożary przeplatają się z sentymentalnymi wspomnieniami przy ognisku, koleżeńskimi żarcikami, romantycznymi piosenkami. Obraz nie zawiera przemocy, ani nie podsuwa tanich rozwiązań – raczej konsekwentnie skonstruowane, umiejętnie snute refleksje: każdy sukces wymaga poświęcenia i zaangażowania, warto pomagać innym, z przyjaciółmi można zwyciężyć. Taki jest finał spektakularnej końcowej sceny akcji, podczas której płonie niemalże cały park narodowy.
Udana jest również obsada dubbingowa, w której nie brakuje znakomitych nazwisk jak Weronika Rosati, Cezary Morawski czy Olaf Lubaszenko. Młody Dusty, któremu głos dał Maciej Musiał, brzmi niewinnie i przekonywująco. Słabszą stroną filmu jest obraz, przestrzeń zbudowana na kilku elementach, niczym z kreskówki dla najmłodszych. A przecież film, zwłaszcza na Stacji Falenica, racząc się znakomitymi lodami tudzież innym letnim deserem, mogą z przyjemnością obejrzeć także dorośli. Dzięki temu nie wypadną z obiegu w komunikacji z najmłodszymi, dla których projekcja jest obowiązkowa.
JJ